Ubrany w stare obdarte szaty, bogato zdobione, przepasany złotym pasem i z przekrzywioną koroną na czymś, co przypominało głowę, wciągnął głęboko powietrze i natychmiast się nim zakrztusił. Zacharczał kilka razy i wypluł na podłogę dwa spróchniałe i pożółkłe zęby. Niko stojąc za nim, pierwotnie myślał, że obserwuje bądź co bądź istotę przypominającą człowieka, ale był już pewien, że to, co wydawało mu się chudymi palcami, było tak naprawdę tylko kośćmi. Korona spoczywała na porośniętej pojedynczymi kłakami czaszce, a co gorsza, stwór ten nie miał wcale nóg. Stał, a raczej unosił się przed nimi najprawdziwszy kościotrup.
Szkielet słysząc zamieszanie za swymi plecami, obrócił się błyskawicznie i w mgnieniu oka znalazł się tuż przy chłopcu. Chwycił go swoimi kościstymi paluchami, tuż przy samej szyi i uniósł w powietrze, tak że mogli spojrzeć sobie nawzajem prosto w oczy. Niko, chcąc nie chcąc poczuł olbrzymi smród, jaki wydobywał się ze szczęki truposza, a dopiero potem zdołał zerknąć w miejsce, gdzie każdy człowiek powinien mieć oczy. Czarne i głębokie, niczym studnie oczodoły świeciły pustką, do momentu, gdy w jednym z nich pojawił się zagubiony pająk. Wyszedł na zewnątrz by po chwili stać się ofiarą spróchniałych zębów umarlaka. Najgorsze jednak było przeraźliwe zimno, jakie rozchodziło się po całym ciele chłopca. Zimno, które niczym węże pełzało po nim i coraz bardziej go zniewalało.
Książka dla dzieci. Niko. Chłopiec, który marzył
To jest ten moment Drogi Czytelniku, w którym muszę Cię ostrzec – jeśli się jeszcze tego nie domyśliłeś – że Niko jest wybitną fajtłapą. W całym królestwie Nibyrungi nie znalazłbyś większej niezdary. Co więcej, gdyby kiedyś zorganizowano zawody na prymusa w potykaniu się o własne nogi, Niko zająłby wszystkie trzy pierwsze miejsca ex aequo.
Wystarczy wspomnieć konkurs w strzelaniu z łuku, ten po ostatnich dożynkach, w którym jako jedyny, zamiast trafiać do tarczy, uwziął się na sędziego zawodów i... ech, szkoda mówić, biedak już nigdy nie będzie mógł usiąść.
Albo przejazd królewskiego orszaku, podczas którego poddani zmuszeni byli przekazać swemu niezbyt lubianemu królowi − Radomirowi Zachłannemu – owoce swej ciężkiej pracy. Prosty lud dawał co miał, plony, tkaniny, zwierzęta. Nikt nie spodziewał się tego, co miało nastąpić chwilę później. Niezdara Niko również postanowił wręczyć królowi prezent. Jako syn Zygfryda Okrągłego, miał tę wspaniałą okazję, aby podarować mu go osobiście. Najprawdziwszy miód – bo to on był podarkiem − prawdziwy był do tego stopnia, że gdy wielka wielmożność rozwiązał worek, aby sprawdzić dziwnie bzyczącą zawartość, dostrzegł tam rój wściekłych pszczół, które nie czekając chwili, wbiły się prosto w zdziwioną twarz króla. Kilka krzyków i przekleństw później zaatakowały całe dostojne towarzystwo. Każdy ratował się na swój sposób, ale większość wybrała skok na główkę do pobliskiego stawu.
Książka dla dzieci. Niko. Chłopiec, który marzył
W momencie wkroczenia całego królewskiego orszaku na plac, wszyscy zgromadzeni natychmiast przyklękli na jedno kolano, aby okazać szacunek swemu władcy. Zwyczajowo, trwano w tej pozycji, dopóki król nie wygramolił się z lektyki. Podobnie było dzisiaj, z małym wyjątkiem zaburzającym troszeczkę powagę sytuacji. Gdy jaśnie panujący Radomir Zachłanny już wystawił tyłek zza kotary, aby się łaskawie zniżyć do poziomu ciemnego ludu, ni stąd, ni zowąd na placu pojawił się mały kundelek. Ludzie nazwali go Zakapior, gdyż notorycznie atakował króla oraz całą jego świtę.
...
Dlatego teraz nikt nie był zdziwiony, kiedy Zakapior zaczął uparcie gryźć nogę jednego ze służących, który niósł króla. Biedak, trzymając ciągle na swych ramionach lektykę, z wychodzącym z niej władcą, zaczął wierzgać nogą to w lewo, to w prawo, aby pozbyć się małego intruza. Tyle i tylko tyle, ku niewątpliwej uciesze zgromadzonych starczyło, aby standardowe wyjście króla zamieniło się w całkiem dobrą komedię. Cała konstrukcja poczęła się chwiać. Radomir stracił równowagę i zamiast wyjść z gracją, najpierw zawisł na sekundę w powietrzu, trzymając się obiema rękoma kotary, by po chwili, gdy ta rozdarła się pod jego ciężarem, upaść na ziemię. W momencie zderzenia najjaśniejszego władcy z podłożem, wśród zgromadzonych rozległ się przeciągający jęk. Jednak ustał natychmiast, gdy króla postawiono do pionu. Wszyscy znowu spuścili wzrok, udając, że nic nie widzieli.
Książka dla dzieci. Niko. Chłopiec, który marzył
Chodzili tą trasą codziennie, a pomimo to Kiełbasa nie mógł się nadziwić, jak piękna może być natura o tej porze roku. Nie to co Filozof, na którym w przeciwieństwie do Kiełbasy, takie widoki nie robiły żadnego wrażenia. Kiełbasa i Filozof byli strażnikami w służbie Króla Radomira Opuchniętego..., Zachłannego, którzy na co dzień patrolowali królewskie lasy w poszukiwaniu kłusowników lub innej maści elementu.
Kiełbasa swoim wyglądem doskonale wpisywał się w brzmienie swojego przezwiska. Gruby, niski, zawsze spocony. Sprawiał wrażenie, że zbroja, jaką nosi na sobie, jest o wiele za ciężka jak na jego możliwości. Na swoich małych niezgrabnych nóżkach wyglądał ciągle na biegnącego i niemogącego nadążyć za Filozofem. Szedł zawsze kilka kroków za nim objadając się... kiełbasą i innymi mięsnymi smakołykami. Miał zawsze pod ręką prowiant i nie da się ukryć, że jedzenie... objadanie się... obżarstwo było jego prawdziwą życiową pasją.
Skierowany został do patrolowania lasów królewskich, gdyż ze swoją specyficzną fizycznością, nie nadawał się po prostu do żadnej walki. Wyciągnięcie miecza zza pazuchy przyprawiało go o zawał serca, a jedynie co mu dobrze wychodziło podczas bitwy to ucieczka w popłochu, na z góry upatrzone bezpieczne pozycje. W głębi serca był po prostu zwykłym tchórzem i była to jego smutna tajemnica.
Książka dla dzieci. Niko. Chłopiec, który marzył
Filozof był całkowitym przygłupem. Nie potrafił w jednym ciągu wypowiedzieć więcej niż dwóch – góra trzech słów. Przekraczało to jego możliwości intelektualne. Wysoki, chudy jak szczapa, o twarzy nieskalanej myślą i z tępym spojrzeniem dzień w dzień maszerował przed Kiełbasą, nadając specyficzny wydźwięk ich rozmowom. Można by rzec z przekorą, że na wszystko miał gotową odpowiedź. Całe piękno i brutalność otaczającego go świata – olbrzymie wodospady, wybuchające wulkany, wielkie bitwy, czy palone domy kwitował jakże prostym i wymownym „no”.
Filozof się nie wzruszał, nic go nie dziwiło i nie zaskakiwało. Ubrany w kolczugę i hełm, który zakrywał mu górną połowę twarzy, wyglądał całkiem poważnie. Tak, zakrycie Filozofowi twarzy wpływało zdecydowanie pozytywnie na jego wygląd. Nieoczekiwanie brak jakichkolwiek refleksji owocował u niego dwuznaczną zaletą – odwaga głupca. W beznadziejnych sytuacjach, nieświadomy zagrożeń, parł zawsze do przodu i nigdy się nie poddawał. Kiełbasa był przekonany, że jego towarzysz musiał spaść w dzieciństwie z jakiejś wysokiej skarpy lub może został potrącony przez pędzący powóz, no bo przecież coś – jakieś tragiczne wydarzenie – musiało być przyczyną tak osobliwej wylewności Filozofa.
I pomyśleć, że natura może wydać na świat tak mało skomplikowane stworzenie i jeszcze dumnie nazwać je człowiekiem. Oto człowiek.
Książka dla dzieci. Niko. Chłopiec, który marzył
STRON
356
ROZDZIAŁÓW
10
ILUSTRACJI
28
STRON
356
ROZDZIAŁÓW
10
ILUSTRACJI
28
Król Radomir Zachłanny zasiadał na tronie i hobbystycznie kolekcjonował złoto oraz inne kosztowności. Mimo, iż przez swoich podwładnych nie był za bardzo lubiany, to nikomu nie przyszło nawet do głowy, aby cokolwiek zmienić. Wartownik Sobierad sumiennie, ale również bez przesadnego zaangażowania pełnił służbę na zewnętrznych murach – i tak powszechnie było wiadomo,
że nikt nie odważy się zaatakować Zamku Trzech Mostów – twierdzy dotąd niezdobytej.
Słodka Helga – właścicielka Pijalni Napojów Wszelakich – z uśmiechem ale i ze stanowczością, prowadziła swój niewielki lokal – tuż obok zachodniej bramy. Od czasu do czasu, gdy zmuszała ją do tego sytuacja, pozwalała sobie na sprawne wyrzucenie awanturującego się gościa prosto w błoto.
W końcu o klientelę trzeba dbać.
Strażnik Maćko, z pełnym poczuciem misji i odpowiedzialności, pilnował wejścia na pradawny cmentarzyk u podnóży Urwiska Wichrów. Ma się rozumieć, że stopień szeregowego w wieku pięćdziesięciu dwóch lat nie wziął się znikąd. Oj miało się za sobą lata nienagannej służby …
Dwóch żołdaków - Kiełbasa i Filozof,
z niecierpliwością oczekiwało na wymarzony awans. Każdego dnia przemierzali królewską puszczę w poszukiwaniu kłusowników. Poborca podatkowy Miro wypełniał sakwy królewskim złotem i marzył o Zosi – pięknej barmance. Kościotrupy cierpliwie leżały martwe w swych grobach, zanurzone w wiecznym śnie. Muchy latały, komary kąsały, krowy dawały mleko i wszystko w tej radosnej i błogiej harmonii trwałoby tak dalej, gdyby nie pewien chłopiec.
Młodzieniec, obdarzony niepozornym wyglądem był skryty i nigdy nie pragnął, by stanąć w centrum jakichkolwiek wydarzeń. Wyróżniała go jednak specyficzna przypadłość. Towarzyszyła mu od narodzin i – niestety – w pewnym momencie sprawiła, że uporządkowane i spokojne życie mieszkańców Nibyrungi legło w gruzach i nigdy już nie miało wrócić do poprzedniego stanu. Był to pech. Pech, który towarzyszył chłopcu jak daleko sięgnąć pamięcią. Pech, który pozbawił go rodziców i domu. Pech, który sprowadził pod mury Zamku Trzech Mostów groźnego smoka oraz okrutnego trupiego króla - wraz z liczną armią przerażających kościotrupów. Pech,
który pozbawił chłopca… życia.
Chłopiec ten na imię miał Niko.
Niko z Pchlego Tyłka.
W
krainie Nibyrungi, od wielu lat, życie płynęło swoim spokojnym, niemal leniwym tempem.
NIKO
Jeśli reprezentujesz media i chcesz uzyskać dodatkowe informacje skontaktuj się z nami : media@dzieciakiczytaki.pl
Jeśli reprezentujesz media
i chcesz uzyskać dodatkowe informacje skontaktuj się
z nami : media@dzieciakiczytaki.pl
NIKO
Filozof
Kiełbasa
Niko
Król Radomir
Zachłanny
Szalony
Król
Napisz do nas!
Już 27 lipca w tym miejscu będziesz mógł zamówić
w przedsprzedaży książkę Wojtka Lanika
Niko. Chłopiec, który marzył.
Jeżeli masz jakieś pytania, zerknij poniżej do działu FAQ albo skontaktuj się z nami mailowo.
Już 27 lipca w tym miejscu będziesz mógł zamówić
w przedsprzedaży książkę Wojtka Lanika
Niko. Chłopiec, który marzył.
Jeżeli masz jakieś pytania, skontaktuj się z nami mailowo.
Wojciech Lanik napisał opowieść,
w której można odnaleźć elementy baśni, legend oraz fantastyki.
Opowieść, przy której dobrze będą się bawić nie tylko dorośli, ale przede wszystkim dzieci.
...
Książkę czyta się jednym tchem – nagłe zwroty akcji, charakterystyczni bohaterowie i dobre dialogi wciągają czytelnika w wir przygody.
Bajkochłonka
Ale kiedy czas czytania wreszcie nadszedł, a my pokonałyśmy pierwszych kilka stron i chichrałyśmy tak głośno,
że nasza lektura wzbudziła zainteresowanie męża, więc potem nie było opcji, czytaliśmy we trójkę – jednomyślnie stwierdzamy, że książka jest przezabawna i na pewno warto po nią sięgnąć.
Bardzo zgrabnie i lekko napisana opowieść, a postacie tak barwne, rzeczywiste i charakterystyczne, że nie sposób pomylić ich z żadnymi innymi.
CzytaMy 8+
ardzo podobało mi się podkreślenie roli przyjaźni i solidarności. Lanik nie jest nachalny w swoich „naukach”, młody czytelnik jest w stanie samodzielnie dotrzeć do tych prawd, ukrytych w postawach bohaterów.
To jest świetne podejście – pisarz ufa swojemu odbiorcy, nie podpowiada, nie objaśnia, traktuje nas poważnie i pozwala odnajdywać rozmaite smaczki.
Bardzo polecam tę historię i wypatruję dalszych przygód Nikiego i jego wesołej kompanii!
Przeczytane. Napisane.
Opinie o książce:
Niko. Chłopiec, który marzył
Bawiłam się świetnie. Dawno nie czytałam tak dobrej książki dla dzieci/młodzieży. Napisana lekkim językiem, z barwnymi opisami i ciągle coś się w niej dzieje! Zdecydowanie polecam dzieciom, które mają problem z czytaniem – nie chcą, nie lubią, mają dość namawiania rodziców itd. Ta książka po prostu wciąga na maksa i przekonuje do czytania! Co więcej, fabuła ubarwiona jest rewelacyjnymi ilustracjami, które skradną serce każdego czytelnika.
nesti.czyta
Ale kiedy czas czytania wreszcie nadszedł, a my pokonałyśmy pierwszych kilka stron i chichrałyśmy tak głośno, że nasza lektura wzbudziła zainteresowanie męża, więc potem nie było opcji, czytaliśmy we trójkę – jednomyślnie stwierdzamy, że książka jest przezabawna i na pewno warto po nią sięgnąć.
Bardzo zgrabnie i lekko napisana opowieść, a postacie tak barwne, rzeczywiste i charakterystyczne, że nie sposób pomylić ich z żadnymi innymi.
CzytaMy 8+
Bardzo podobało mi się podkreślenie roli przyjaźni i solidarności. Lanik nie jest nachalny w swoich „naukach”, młody czytelnik jest w stanie samodzielnie dotrzeć do tych prawd, ukrytych w postawach bohaterów.
To jest świetne podejście – pisarz ufa swojemu odbiorcy, nie podpowiada, nie objaśnia, traktuje nas poważnie i pozwala odnajdywać rozmaite smaczki.
Bardzo polecam tę historię i wypatruję dalszych przygód Nikiego i jego wesołej kompanii!
Przeczytane. Napisane.
Opinie o książce: Niko. Chłopiec, który marzył